Na nazwisko autora i na tę książkę natrafiałam dość często na portalu deon.pl. Ewidentnie coś mnie ciągnęło do tej pozycji, której fragmenty nie dawały o sobie zapomnieć.
W końcu ją zamówiłam, a potem pojechałam do galerii handlowej, żeby na miejscu, w salonie, ją odebrać.
Siedziałam sama przy stoliku. W przemoczonych butach, z parasolką leżącą na podłodze. Rozpakowałam przesyłkę. Wyjęłam książkę, otworzyłam ją, powąchałam i przepadłam...
Wokół było pełno ludzi. Grała muzyka, a na scenie na parterze odbywały się jakieś pokazy taneczne. Nic mnie nie obchodziło. Nic nie było w stanie mnie rozproszyć.
Przewracałam kolejne kartki, uśmiechając się do siebie, zastanawiając, myśląc, rozważając. Bezcenne chwile, jakże ulotne, ale pełne szczęścia i radości. Dla duszy.
Oto i linki, po przeczytaniu których zapragnęłam mieć tę książkę w swojej biblioteczce: