Jest takie angielskie przysłowie 'don't judge the book by its cover', czyli w dosłownym tłumaczeniu "nie oceniaj książki po okładce". Trudno mi samej uwierzyć, ale "Świat Zofii" kupiłam zafascynowana szczególnie jej okładką... Oczywiście, że - mniej więcej - wiedziałam co znajdę w środku, ale nie ukrywam, że szata graficzna była dla mnie niezwykle ważna i wyrazista.
A teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że cofacie się w czasie do momentu, w którym chodzicie do szkoły. Pewnego dnia wracacie z niej do domu, otwieracie skrzynkę na listy i znajdujecie tam kopertę zaadresowaną do Was, a w niej odręcznie napisane jedno pytanie: "kim jesteś?" Nie znacie nadawcy i nie wiecie w jaki sposób ów liścik trafił w Wasze ręce. Tytułową Zofię poznajemy właśnie w takiej konkretnej sytuacji. Niedługo potem otworzy ona kolejną kopertę z kolejnym pytaniem: "skąd wziął się świat?" Jak się zapewne domyślacie, kopert będzie więcej...
Więcej nie zdradzę. Zamiast tego, zaproszę Was do odbycia "cudownej podróży w głąb historii filozofii". To nie jest kolejna nudna książka, to jest opowieść przeplatana życiem, humorem oraz prawdą. I wiedzą.