Autobiograficzna powieść Frances Mayes, przeniesiona potem na ekran w bardzo luźnej adaptacji, dawała nadzieję dojrzałym kobietom, że nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie nowego życia.
Najpierw obejrzałam film, który zachwycił mnie przede wszystkim krajobrazami Toskanii oraz piękną muzyką. Książka czekała w kolejce aż do ubiegłego roku.
Chyba nigdy nie byłam taka głodna, jak podczas czytania tej powieści. Nic dziwnego - tak sugestywne opisy potraw, procesu ich przygotowywania, czy nawet - poprzedzających owe czynności - zakupów, nie mogły nie oddziaływać na moją wyobraźnię, która pracowała na najwyższych obrotach.
Pokuszę się o stwierdzenie, że książka jest napisana w modnym ostatnio nurcie 'slow life', który propaguje zwolnienie tempa życia, cieszenie się rzeczami drobnymi, delektowanie się posiłkami, przygotowywanymi samodzielnie lub w towarzystwie przyjaciół i rodziny, gdyż w życiu slow bardzo istotne stają się relacje z innymi ludźmi oraz umiejętność ich słuchania.
Miłośnicy kuchni znajdą tu sporo przepisów na różne potrawy, których cytować nie będę, bo już teraz robię się głodna na samą myśl o jedzeniu. Zainteresowanych odsyłam zatem do lektury...