Skusiłam się na nią, gdyż już wcześniej zdążyłam zapoznać się z różnymi artykułami tej autorki, która jest psychologiem i dziennikarką. Jeśli chodzi o czas, kiedy czytałam tę książkę, było to gdzieś między kolejnymi rozwodami jeszcze wtedy nie Męża.
Pozycja z gatunku poradników - dużo prawdy doprawionej poczuciem humoru. Mimo, że fajnie się ją czyta, zmusza jednak do myślenia i refleksji. Polecam nie tylko tym, którzy mają jakieś problemy w swoich związkach, lecz wszystkim - by zrozumieli różnice między kobietą a mężczyzną - nie te wizualne, lecz psychiczne.
Mnie najbardziej zaintrygował i zatrzymał na dłużej rozdział o brzuchu, który jest siedliskiem emocji. Podzielę się więc jego fragmentem - rozdziału, nie brzucha oczywiście.
"W brzuchu każdej z nas siedzi co innego. To może być lęk. Ten dziecięcy z ciemnego pokoju, pierwszego dnia w przedszkolu bez mamy albo ten bardziej dojrzały, z czasów pierwszej miesiączki, pierwszego seksu czy porodu. Lub wewnętrzny konflikt, kiedy przed tobą trudny wybór albo ktoś cię do czegoś zmusza, a ty nie potrafisz powiedzieć 'nie'. W brzuchu możesz odczuwać również brak miłości - taką emocjonalną dziurę, ssanie w dołku, podobne do tego, gdy jesteś głodna lub kiedy dowiedziałaś się, że ukochany mężczyzna cię zdradził. Albo jeszcze wcześniej, w dzieciństwie, gdy mama wróciła do domu z nowym dzieckiem, a ty, zamiast cieszyć się z brata, całą noc wymiotowałaś".
"Kiedy czujesz się w życiu niekochana, mało ważna, niepotrzebna, głupia, odrzucona, zaciskasz mięśnie brzucha aż do bólu. Obsesyjnie kontrolujesz wagę, pilnujesz diety, ćwiczysz do upadłego. Ściskasz brzuch, bo to daje ci złudną kontrolę nad emocjami. Tylko wtedy czujesz się bezpieczna. A kiedy jesteś wściekła (jest nawet takie powiedzenie - żółć zalewa mnie ze złości), boli cię żołądek, nie możesz jeść albo przeciwnie - zajadasz problemy".