Ci, którym Paulo Coelho kojarzy się tylko i wyłącznie z "Alchemikiem", mogą poczuć się tak samo zaskoczeni, jak ja kiedy zaczęłam czytać proponowaną dziś książkę.
Pochłonęłam ją w kilka godzin, które spędzałam pewnego zimowego dnia na stażu na recepcji w jednej restauracji. Gości nie było, nie wiem czy ktokolwiek wtedy tam zajrzał, więc siedziałam sobie cichutko i nie mogłam się oderwać od tej lektury.
Skusił mnie opis - akcja rozgrywa się w ciągu dwudziestu czterech godzin w Cannes podczas targowiska próżności i blichtru współczesnego świata. Jeden człowiek - rosyjski multimilioner o imieniu Igor - swoim pojawieniem się w tamtym miejscu i w tamtym czasie, burzy cały porządek "piękna", pokazując do czego zdolny jest jeden człowiek, aby odzyskać swoją miłość.
"Zwycięzca jest sam" - jak dla mnie - to pozycja napisana świetnym językiem, trzymająca w napięciu jak dobry thriller i kryminał, o wartkiej akcji.
Może narażę się teraz wszystkim miłośnikom twórczości Paulo Coelho, ale osobiście życzyłabym sobie więcej takich książek jego autorstwa.
Oczywiście pisarz nie były sobą, gdyby nie "przemycił" swoich specyficznych przemyśleń i do tego tekstu...
"Miłość usprawiedliwia czyny, których zwykli ludzie często nie są w stanie zrozumieć".
"Nie ma czegoś takiego jak jedyna i niepowtarzalna szansa. Życie zawsze daje nam drugą szansę".
"Spadający w przepaść nie pyta, czyje ręce wyciągają się, by go ocalić".
"Dla szansy zaryzykuj wszystko i trzymaj się z daleka od wszystkiego, co ci proponuje spokojne życie".
"Ludzie są wiecznie niezadowoleni. Kiedy mają niewiele, chcą więcej. Jeśli mają dużo, chcą jeszcze więcej. A kiedy to już osiągną, tęsknią za prostym, skromnym życiem".
"Kto nie nauczy się rozpoznawać wrót własnych problemów, mógłby równie dobrze zostawić je otwarte i pozwolić nieszczęściom wtargnąć do środka".